Kontrolka silnika & brak mocy w nowym Stingerze?
: 20 sty 2023, 07:34
Dopadło mnie niestety najgorsze - nieistniejąca awaria.
Samochód niedawno odebrany, chwilę po wymianie oleju na 10tyś, trasa 600km.
Po 500km na autostradzie, prędkość 140km/h coś jest nie tak - szarpie przy dodaniu i odjęciu gazu, porządnie szarpie. Coś obroty się nie zgadzają, za wysokie i nagle tadam, choinka na desce, silnik wariuje, turbo padło, mocy nie ma, ale moment obrotowy idzie w górę. Zjazd na pobocze, włączenie w N/P, obroty na 1500 zamiast poniżej 1000, buczy wydech, moment obrotowy w okolicach 150-200 na postoju.
Spróbowałem najstarszego ze sposobów - włącz/wyłącz czekaj na cud. No i cud się stał choć nie do końca - po ponownym uruchomieniu silnik/wydech już normalnie działał, ale została żółta kontrolka silnika i komunikat w systemie "Awaria w systemie zarządzania silnikiem, skontaktuj się z serwisem".
Myślę jestem na autostradzie, wzywać lawetę będzie ambaras, wieczór nadchodzi, kontrolka żółta nie czerwona - dzwonię do serwisu swojego, opisałem co i jak, mówią dojechać jeśli się da do celu i wzywać lawetę z Assistance. No to jadę - zrobiłem bez problemu ostatnie 100km autostrada / miasto, niby wszystko ok, kontrolka i komunikat siedzi jak siedział, jedyne co dziwne że tryby jazdy nie działają - w sporcie nie zmienia się nic, obroty, fotel itp.
Dotarłem na parking, rozpakowałem się i mówię dobra, niech się zresetuje zobaczymy, zamknąłem, zostawiłem na 20minut, odpalam to samo. Drugi raz, bez zmian, no dobra nie zniknie samo. Assistance ogarnięte, laweta w drodze, samochód zastępczy podobnej klasy... PRESTIŻ (jak ktoś Wam będzie mówił że to tylko KIA pamiętajcie - PRESTIŻ!!!". Facet od lawety podbija, mówi pokaż Pan co nie działa - odpalam no i nie zgadniecie - brak kontrolki i komunikatu, tryby działają! No ale w serwisie już na nas czekają, zastępcze w drodze to stwierdzam jedziemy, niech sprawdzą - stanie mi się co gorszego na drugi dzień to mi powiedzą że zignorowałem awarię i moja wina.
W serwisie wszystko cacy, na drugi dzień rano do mnie dzwonią, no panie jakby to powiedzieć jeździć obserwować. Podejrzewałem że tak będzie - znaleźli w historii ten komunikat, błąd sterowania silnika, jakiś tam błąd CAN starszy i tyle. Mówią nie ma co auta rozgrzebywać bo nie ma nawet punktu zaczepienia gdzie czego szukać jak wszystko działa. Stwierdzili że prawdopodobnie się kijance coś "jeb... pomieszało", zbieg niefortunnych czynników i wyrzuciła błąd z trybem awaryjnym.
Jedyne co mi przychodzi na myśl ma związek z tankowaniem - niedługo przed tym zdarzeniem zatankowałem pełny zbiornik 95 na Lotosie - rzadko u nich leję, ale zasięgu zostało 40km, duży Lotos przy autostradzie z przemiałem, no bez przesady raczej nie zalałem jakiegoś syfu. No ale może się to niby jakoś łączyć, że gdzieś któryś czujnik coś wykrył i sterowanie zgłupiało?
Ktoś miał podobną sytuację?
Trochę lipa - przede mną od razu kolejne dni jazdy po 400-600km, spotkania poumawiane itp. trochę jakbym na minie jeździł.
Samochód niedawno odebrany, chwilę po wymianie oleju na 10tyś, trasa 600km.
Po 500km na autostradzie, prędkość 140km/h coś jest nie tak - szarpie przy dodaniu i odjęciu gazu, porządnie szarpie. Coś obroty się nie zgadzają, za wysokie i nagle tadam, choinka na desce, silnik wariuje, turbo padło, mocy nie ma, ale moment obrotowy idzie w górę. Zjazd na pobocze, włączenie w N/P, obroty na 1500 zamiast poniżej 1000, buczy wydech, moment obrotowy w okolicach 150-200 na postoju.
Spróbowałem najstarszego ze sposobów - włącz/wyłącz czekaj na cud. No i cud się stał choć nie do końca - po ponownym uruchomieniu silnik/wydech już normalnie działał, ale została żółta kontrolka silnika i komunikat w systemie "Awaria w systemie zarządzania silnikiem, skontaktuj się z serwisem".
Myślę jestem na autostradzie, wzywać lawetę będzie ambaras, wieczór nadchodzi, kontrolka żółta nie czerwona - dzwonię do serwisu swojego, opisałem co i jak, mówią dojechać jeśli się da do celu i wzywać lawetę z Assistance. No to jadę - zrobiłem bez problemu ostatnie 100km autostrada / miasto, niby wszystko ok, kontrolka i komunikat siedzi jak siedział, jedyne co dziwne że tryby jazdy nie działają - w sporcie nie zmienia się nic, obroty, fotel itp.
Dotarłem na parking, rozpakowałem się i mówię dobra, niech się zresetuje zobaczymy, zamknąłem, zostawiłem na 20minut, odpalam to samo. Drugi raz, bez zmian, no dobra nie zniknie samo. Assistance ogarnięte, laweta w drodze, samochód zastępczy podobnej klasy... PRESTIŻ (jak ktoś Wam będzie mówił że to tylko KIA pamiętajcie - PRESTIŻ!!!". Facet od lawety podbija, mówi pokaż Pan co nie działa - odpalam no i nie zgadniecie - brak kontrolki i komunikatu, tryby działają! No ale w serwisie już na nas czekają, zastępcze w drodze to stwierdzam jedziemy, niech sprawdzą - stanie mi się co gorszego na drugi dzień to mi powiedzą że zignorowałem awarię i moja wina.
W serwisie wszystko cacy, na drugi dzień rano do mnie dzwonią, no panie jakby to powiedzieć jeździć obserwować. Podejrzewałem że tak będzie - znaleźli w historii ten komunikat, błąd sterowania silnika, jakiś tam błąd CAN starszy i tyle. Mówią nie ma co auta rozgrzebywać bo nie ma nawet punktu zaczepienia gdzie czego szukać jak wszystko działa. Stwierdzili że prawdopodobnie się kijance coś "jeb... pomieszało", zbieg niefortunnych czynników i wyrzuciła błąd z trybem awaryjnym.
Jedyne co mi przychodzi na myśl ma związek z tankowaniem - niedługo przed tym zdarzeniem zatankowałem pełny zbiornik 95 na Lotosie - rzadko u nich leję, ale zasięgu zostało 40km, duży Lotos przy autostradzie z przemiałem, no bez przesady raczej nie zalałem jakiegoś syfu. No ale może się to niby jakoś łączyć, że gdzieś któryś czujnik coś wykrył i sterowanie zgłupiało?
Ktoś miał podobną sytuację?
Trochę lipa - przede mną od razu kolejne dni jazdy po 400-600km, spotkania poumawiane itp. trochę jakbym na minie jeździł.